Wschodnie klimaty w sercu polskich Tatr.

To miał być kolejny standardowy rodzinny wakacyjny wypad. Tak by rzeczywiście było, gdyby nie miejsce, a w zasadzie ludzie, u których mieliśmy okazję gościć, ale po kolei. 🙂

W związku z tym, że dawno nie planowaliśmy wakacyjnego odpoczynku w sceneriach górskich, postanowiliśmy to w tym roku nadrobić. Po standardowych poszukiwaniach bazy noclegowej, nasz wybór padł na miejsce tuż obok serca polskich Tatr, w miejscowości Czerwienne. To jedna z podhalańskich wsi, tuż obok Zakopanego, sąsiadująca z najwyżej położoną wsią w Polsce, czyli sławnym Zębem, gdzie mieszka nasz mistrz skoczek narciarki – Kamil Stoch, na którego dom przy okazji mogłem zerknąć pod kątem Feng Shui.

Dom Kamila Stocha

Nasza baza wypadowa mieściła się w kompleksie klimatycznych domków góralskich u Państwa Styrczulów, którzy okazali się wspaniałymi gospodarzami. Niestety na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego nie wolno wędrować z psimi przyjaciółmi, więc jechaliśmy trochę z duszą na ramieniu, jak zareagują nasi gospodarze, na naszego West Terriera.
Na szczęście okazało się, że gospodarze sami hodują psy i zgodzili się w drodze wyjątku (to dotyczy tylko małych ras) aby na czas wędrówek po terenie parku, psa zostawić na terenie ośrodka, oczywiście z wzięciem pełnej odpowiedzialności za ewentualne wyczyny pupila. Nasz pies to wyjątkowa rasa, która bez problemu znosi samotność i jak przystało na psa myśliwskiego, podczas naszej nieobecności standardowo leżał i myślał, pomiędzy poszczególnymi drzemkami. 😉
Była to zatem świetna wiadomość, ale najlepsze było przed nami!

W ulotce gospodarzy zauważyłem wzmiankę o tym, że w ramach urozmaicenia pobytu, można u nich między innymi postrzelać z łuku. Prawdę mówiąc, na początku nie zrobiło to na mnie na zbyt dużego wrażenia, ale do czasu, gdy nie doszło do pierwszej rozmowy z gospodarzem – Panem Sylwestrem.
Pretekstem do konwersacji była moja rozmowa z żoną gospodarza. Kiedy wspomniałem, że zajmuję się Feng Shui, dowiedziałem się, że Pan Sylwek uprawia Yogę i też interesuje się tematem chińskiej metafizyki, więc pewnie znajdziemy okazję do ciekawej rozmowy.
Rzeczywiście tak było i już pierwsza nasza dyskusja zakończyła się bardzo późną porą, gdzie w mnogości tematów, kompletnie zapomniałem, że następnego rana mam zdobywać Giewont. 😉

Giewont zdobyty.

Od tej chwili nie było dnia, abyśmy nie uskutecznili jakiejś wciągającej pogawędki, tym bardziej, że każdy z nas opowiadał o swojej pasji.
Pana Sylwka bardzo zainteresował temat Feng Shui i astrologii Ba Zi, a mnie jego życiowa historia i największa pasja, którą są łuki. Niby dwie różne sprawy, a jak się później okazało, posiadające dużo wspólnego. Tutaj wspomnę, że ten temat w ujęciu chińskiej metafizyki jest związany z żywiołem Metalu, który jest zresztą mi bardzo bliski. Tak się składa, że strzelanie, specyfika lotu strzały i precyzja, z jaką się wykonuje łuki, to właśnie cechy żywiołu Metalu.

Jak się później okazało, żywioł Metalu jest równie ważny i dla Pana Sylwka.
Z zawodu zegarmistrz (zawód z kręgu żywiołu Metalu), stolarz z wyboru (swoje drewniane góralskie domki zamienił zresztą w działa sztuki), ale z zamiłowania i pasji twórca łuków (zajęcie z kręgu żywiołu Metalu).
Celowo użyłem nazwy twórca, ponieważ on te łuki tworzy i każdy łuk jest niepowtarzalny. Łuki, które wychodzą z jego pracowni to iście koronkowa robota. Powstają ze specjalnie wyselekcjonowanego drzewa, które w postaci kilku warstw, tworzy skomplikowaną strukturę, która to pozwala precyzyjnie i dynamicznie strzelać. Co ciekawe, łuki te są wzorowane na tradycyjnych wschodnich wzorach, co jest u nas raczej rzadkością. Jest to precyzyjna i mozolna praca, której uczył się przez kilka lat. W tej chwili Pan Sylwek znajduje się w czołówce światowych wytwórców tego rodzaju łuków, wysyłając je na cały świat.


Swoje łuki wytwarza w przydomowej pracowni, posiadającej specyficzny klimat, który w jednej z naszych rozmów, nazwał swoim bałaganem, choć niewątpliwie uznałem, że jeśli już, to jest to twórczy bałagan, jaki możemy spotkać np. w pracowni malarskiej. 😉
W swojej prywatnej kolekcji posiada też kilka wyjątkowych łuków, wśród których znajduje się egzemplarz zrobiony z cisu, będący swoistym białym krukiem.

Pracownia łuków wschodnich.

Co ciekawe, aby dojść do perfekcji wytwarzania takich łuków, trzeba z nich umieć strzelać, więc od lat Pan Sylwek trenuje i jeździ na zawody w strzelectwie tradycyjnym. O jego walorach sportowych miałem się zresztą okazję przekonać osobiście, ponieważ każdego wieczora przychodził na pole strzeleckie położone tuż za naszym domkiem, gdzie trenował. Jego strzały jak zaczarowane trafiały idealnie w mocno oddalony cel.
Byłem pod wrażeniem!
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował i ja, tym bardziej, że tak jak wspominałem wcześniej, ta dziedzina posiada w sobie cechy żywiołu Metalu, który jest dla mnie ważny. Mało tego, wciągnął się też mój młodszy syn i już dostałem od niego polecenie, aby szukać mu łuku dla początkujących. 😉

Zdjęcie z mistrzem.


Tak więc miałem zaszczyt trenować z mistrzem i do tego korzystałem z każdej okazji, aby pytać o to, co mnie interesuje, przysłuchując się z uwagą wielu radom, wskazówkom i opowieściom z łukami w tle.

Trening z mistrzem.


Trening czyni mistrza – jak się potocznie mawia, więc w ostatni dzień udało mi się zanotować moje najlepsze strzelanie, co uwieczniłem na pamiątkę.

Wynik strzelania.

Podsumowując, to były wyjątkowe wakacje, ponieważ oprócz obcowania z górami, które bardzo lubię, miałem okazję mieszkać w świetnym miejscu, które każdemu polecam ze względu na klimat i wspaniałych gospodarzy.
Dla chętnych podaję namiar na ośrodek -> https://domki-goralskie.pl/

Nasze pożegnalne zdjęcie z gospodarzem.



Myślę, że kiedyś wrócę jeszcze w to miejsce, aby spędzić w Tatrach równie wspaniały czas, znowu miło pogawędzić z gospodarzami, a może nawet zamówić wyjątkowy łuk marki Styrczula. 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii fengshui blog. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.